Autor Wiadomość
Bober
PostWysłany: 11 Lis 2006 06:25    Temat postu:

Tylko Niezioł... Podatki by i tak nie zostały obniżone, napewno nie w znaczący sposób. A nauka byłaby strasznie droga, wystarczy spojrzeć ilu z nas stać na szkoły prywatne? W przypadku jeśli ktoś ma jedno dziecko może straty nie byłyby duże, ale co kiedy dzieci jest np. 6? Robimy losowanie kogo posłac do szkoły, a kto rok pauzuje? No i nasiliłby się pewnie problem niechcianych dzieci, aborcji (bo co by miałą zrobić zdesperowana matka, która ma 4 dzieci i jest w ciąży?). Takie rozwiązanie mogłoby przynieść zarówno niekorzystne skutki ekonomiczne, jak i moralne w rodzinach, a tego przecież jako dobrzy i prawi ludzie nie chcemy Smile
Doris
PostWysłany: 10 Lis 2006 21:53    Temat postu:

A co masz do polskich warunków? I tak nie są takie złe popatrz tylko na dzieci w Afryce lub w Ameryce Łacińskiej. Tam to dopiero mają życie. Ja nie rozumiem tego, że zawsze chce się dążyć do najbogatszych i najważniejszych państw świata. Przecież pieniądze to nie wszystko. Tak naprawdę większość młodzieży z tzw 'Trzecieg świata" jest o wiele mądrzejsza i dojrzalsza. Mają poczucie, że wykształcenie jest ważne i gdy tylko mająszanse na jego rozwój to ją wykorzystują. A nie to co Polacy. Mają oświatę i tak musi być. większość tego nie docnia.
Niezioł
PostWysłany: 10 Lis 2006 16:47    Temat postu:

No właśnie chodzi o to, że podatki obniżyć i za te pieniądze wybiera się szkołę gdzie się idzie. No i można było by zwiększyć ilość stypendiów dla dobrych uczni. Szkoły by się biły o dobrych uczniów. Ale zdaje sobie sprawę ze mój pomysł jest utopijny i na pewno by nie zdał egzaminu, a na pewno już nie w obecnych polskich warunkach.
Bober
PostWysłany: 10 Lis 2006 16:28    Temat postu:

Ale napewno nie dla rodziców, których by nie było na to stać. Tym samym konieczne byłoby zniesienie przymusu edukacji w podstawówkach itd. Doprowadziłoby to do tego, że za pare lat zmuszeni bylibyśmy do wrócenia do starego systemu i tyle z wielkiej rewolucji. Plusów wielkich nie widzę. Podatki i tak nie zostałyby obniżone.
Niezioł
PostWysłany: 10 Lis 2006 16:12    Temat postu:

Bober napisał:
Dziecko Wiatru napisał:
bo niby nauka w Polsce jest bezpłatna...


Będziemy nad tym pracować Smile


Bajka, nie ma czegoś takiego jak bezpłatna służba zdrowia, na wszystko idzie kasa z naszych podatków. Tak samo służba medyczna. Chora reklamówka przejęta z socjalizmu. Za wszystko się płaci, nic nie ma za darmo. Jak dla mnie ciekawym rozwiązaniem było by, aby za szkoły nie płacono z naszych podatków tylko z własnej kieszeni. Myślę ze by było by to całkiem niezłe rozwiązanie dla kulejącej edukacji.
Doris
PostWysłany: 08 Lis 2006 20:10    Temat postu:

oby prace zostały zakończone przed moim ukończniem tych studiów, bo studiowanie jest naprawdę drogie i bardzo ciężkie te imprezy, koncerty
państwo powinno je dofinansowywać Smile
Bober
PostWysłany: 08 Lis 2006 16:52    Temat postu:

Dziecko Wiatru napisał:
bo niby nauka w Polsce jest bezpłatna...


Będziemy nad tym pracować Smile
Doris
PostWysłany: 07 Lis 2006 22:18    Temat postu:

co do tych podręczników to spróbujcie komuś na studiach powiedzieć, że jeden wystarczy to cię wyśmieją np taka fizjologia... każde ćwiczenia z kimś innym, bo każdy jest specjalistą w danym układzie i co za tym idzie każdy preferuje inne książki dlatego też nic nie da jeden podręcznik dobrym wyjściem byłoby tańsze ksero Smile bo niby nauka w Polsce jest bezpłatna...
Basia
PostWysłany: 04 Lis 2006 15:55    Temat postu:

Greypc napisał:
Masz na myśli jakieś konktetne źródła z historii wychowania? (jakieś linki, tytuły). Może zmienię zdanie Smile


owszem mam na myśli coś konkretnego Razz dla zainteresowanych polecam głównie:
- R. Wroczyński "Dzieje oświaty polskiej 1795-1945" W-wa 1980

nie pamiętam już dokładnie czy jest o tym w "Źródłach do dziejów historii wychowania" Wołoszyna (W-wa 1965 albo Kielce 1995) albo w "Historii wychowania" pod red. Ł. Kurdybachy (W-wa 1967)
i była jeszcze jedna książka, której niestety tytułu ani autora nie pamiętam - bo z niej miałam tylko kserówki
Bober
PostWysłany: 30 Paź 2006 05:58    Temat postu:

Greypc napisał:

Uznano, że podstawowym źródłem informacji, zgodnym z programem nauczania, ma być własnie podręcznik, znajdujący się pod ręką uczniów tak, by ułatwiał im pracę - nie trzeba szukać w różnych innych źródłach, wiadomo co jest w programie danego typu szkoły, czego sie wymaga.


Gdyby to jeszcze była prawda... Dajmy na to taką panią Łabędzką, u niej znajomość podręcznika wystarczała co najwyżej na ocenę dopuszczającą, dla niej podręcznik napewno nie był podstawowym źrudłem informacji. Wizja pani od historii też nie jest super inteligentna. Zadaniem domowym prawie zawsze jest to, czego nie ma w naszym podręczniku, a jest w rozszerzonym. Jaki to ma sens? Chyba chodzi o to, żeby poziom podstawowy uczył się poziomu podstawowego, a nie po każdej lekcji był zobowiązany do pochłonięcia poziomu rozszerzonego we własnym zakresie? Poza tym klasa trzacia liceum i filozofia niektórych nauczycieli. (Jak wiadomo w trzeciej klasie uczymy się głównie do matury i fakt, że mamy niektórych lekcji tylko godzinę tygodniowo ma jakiś swój "tajemny" cel - tajemny dlatego, że większość nauczycieli nie potrafi go odszukać. Wszyscy uczniowie i reszta nauczycieli wiedzą jednak, że tych przedmiotów jest tak mało, dlatego, że nie są dla nas w trzeciej klasie już tak istotne, bo nasz profil zdaje mature z czegoś innego). Owa filozofia nauczycieli wygląda następująco: "Musicie dużo więcej robić w domu, bo w szkole mamy tylko jedną godzinę. Będziecie mieli więcej zadań domowych i niektóre lekcje będziecie musieli przerobić sami w domu." Pozwolę sobie tego nie skomentować. Pozdrawiam
Greypc
PostWysłany: 29 Paź 2006 20:08    Temat postu:

Basia napisał:
W Polsce międzywojennej również przeprowadzono reformę wprowadzenia gimnazjów, a następnie ich likwidację. Skutek był taki, że uzyskano zamierzony efekt (poprawę zachowania młodzieży itp.) - w szczegóły się nie wdaję - dla chętnych proponuje lekturę ówczesnej prasy pedagogicznej, albo źródła z historii wychowania.


W jaki sposób zmiana nazwy szkoły może wpłynąc na zachowanie uczniów? Przy powrocie do 8-letniej podstawówki, ale bez żadnych innych zmian - efekty nie będą widoczne (moim zdaniem). Może jedynie rozdzielenie tzw. trudnego wieku na dwa typy szkół poprawiłoby trochę sytuację, ale nie przywiązywałbym do tego wielkiej wagi. To, że kiedyś nie wkładano nauczycielowi śmietnika na głowę nie jest zasługą poprzedniego modelu. To samo działoby się bez przeprowadzenia reformy oświaty kilka lat temu.

Masz na myśli jakieś konktetne źródła z historii wychowania? (jakieś linki, tytuły). Może zmienię zdanie Smile


Basia napisał:
No tak - jak mawiała p. Gładka w niejakim XV LO 'powtarzanie matką nauk'. Ja generalnie jestem za powtarzaniem, ale bez przesady - jeżeli n-ty raz mówi sie o tym samym, to zmniejsza się automatycznie uwagę uczniów na omawianym materiale.


Ja również jestem za powtarzaniem bez przesady. Nikt nie mówi, żeby nauczać n-ty raz tego samego. Dobrze, że w szkole podstawowej, gimnazjum i liceum zazębia się część materiału. Zresztą dla niektórych (moze dla wielu?) wiadomości, ktore były już omawiane w gimnazjum i są ponownie omawiane w liceum zdają sie byc niesamowitą nowością, o której nigdy nie słyszeli. Tak jak jest obecnie, jest ok.


Basia napisał:
No więc właśnie - po co kupować książki, skoro w ogóle się ich nie otwiera. A swoją drogą - może jestem wyjątkiem od reguły, ale swoją książkę od matematyki to otworzyłam w sumie chyba aż... no może z 10 razy przez cały rok - więc czy jest ona aż tak niezbędna to bym polemizowała. Zresztą z polskim było nielepiej - jak je sprzedałam to nauczycielka osoby, która je odkupiła stwierdziła, że 'pachną drukarnią'.


Podręczniki mają być pomocne przede wszystkim w pracy w domu. Jeśli się uczysz no to chyba z jakiegoś źródła musisz tę wiedzę czerpać. Trudno nauczyć sie z powietrza. Jasne - możesz korzystać z internetu, innych książek, z notatek z lekcji, czegokolwiek - ale z czegoś musisz. Chyba, że się nie uczysz. Uznano, że podstawowym źródłem informacji, zgodnym z programem nauczania, ma być własnie podręcznik, znajdujący się pod ręką uczniów tak, by ułatwiał im pracę - nie trzeba szukać w różnych innych źródłach, wiadomo co jest w programie danego typu szkoły, czego sie wymaga.
Oprócz tego, niektóre pordręczniki maja także zastosowanie na lekcji, są pomocne w organizacji zajęć. Nie wiem jak u ciebie, ale u mnie na matematyce na każdej lekcji (no poza sprawdzianami) rowiązuje się zadania z podręcznika. Oczywiscie - można by czytać zadanie głośno i w taki sposób się nad danym zadaniem zastanawiać, ale chyba to jednak byłoby mało wygodne, ponieważ trzeba by powtarzać treść zadania kilka razy. W książce do Języka polskiego zamieszczone są utwory literackie, analizowane i interpretowane podczas lekcji. I znowu - trudno obyć się bez tekstu przed oczami. Poza tym są tam jeszcze inne informacje o epoce, rózne wyjaśnienia itp. Przydatności podręczników do języków obcych chyba nie można zakwestionować.
Nie przeczę - u wielu nauczycieli można mieć 4 czy nawet 5 bez czytania podręcznika, ale nie jest to jednoznaczne z tym, że posiada się zawartą w podręczniku wiedzę (zgodną z zamysłem twórców programów nauczania dla różnych typów szkół).

Pozdrawiam
greypc Smile
Basia
PostWysłany: 29 Paź 2006 17:33    Temat postu:

Greypc napisał:
...co do zlikwidowania gimnazjów - jestem przeciwny. Co w miejsce tego typu szkół? Jesteście przekonani, że powrót do modelu 8-letniej szkoły podstawowej poprawiłby zachowanie uczniów? Bo ja nie.

A ja wręcz przeciwnie - jestem zwolennikiem przywrócenia dawnego modelu. W Polsce międzywojennej również przeprowadzono reformę wprowadzenia gimnazjów, a następnie ich likwidację. Skutek był taki, że uzyskano zamierzony efekt (poprawę zachowania młodzieży itp.) - w szczegóły się nie wdaję - dla chętnych proponuje lekturę ówczesnej prasy pedagogicznej, albo źródła z historii wychowania.

Greypc napisał:
Uważam, że bardzo dobrze, że w gimnazjum i liceum powtarza się część materiału. Człowiek uczy się skuteczniej przez powtarzanie tych samych wiadomości co jakiś czas.

No tak - jak mawiała p. Gładka w niejakim XV LO 'powtarzanie matką nauk'. Ja generalnie jestem za powtarzaniem, ale bez przesady - jeżeli n-ty raz mówi sie o tym samym, to zmniejsza się automatycznie uwagę uczniów na omawianym materiale.

Bober napisał:
Druga sprawa, że nie wszystkie książki powinny być też obowiązkowe. O ile bez książki do polskiego, matematyki, czy języków obcych trudno jest cokolwiek zrobić to np. historii można się uczyć z różnych źródeł.

No więc właśnie - po co kupować książki, skoro w ogóle się ich nie otwiera. A swoją drogą - może jestem wyjątkiem od reguły, ale swoją książkę od matematyki to otworzyłam w sumie chyba aż... no może z 10 razy przez cały rok - więc czy jest ona aż tak niezbędna to bym polemizowała. Zresztą z polskim było nielepiej - jak je sprzedałam to nauczycielka osoby, która je odkupiła stwierdziła, że 'pachną drukarnią' Smile
Bober
PostWysłany: 28 Paź 2006 22:25    Temat postu:

Co do szafek to jestem za wprowadzeniem ich obowiązkowo w szatniach sal gimnastycznych i basenów. Normalnie nie ma chyba sensu ich kupować, bo po pierwsze koszty, a po drugie i tak trzeba książki nosić, jeśli się chce zadania domowe robić w domu. Można zastanowić się co najwyżej nad tym, czy szkoła nie mogłaby zakupić podręczników dla uczniów do pracy na lekcjach. Wiadomo, że nie dla każdego i nie wszystkie, ale w ten sposób, możnaby ich trochę odciążyć. Oczywiście takie rozwiązanie wymusza nie zmienianie podręczników co kilka lat (co moim zdaniem też nie jest potrzebne). Po co dla kosmetycznych zmien tworzyć nowe podręczniki, zmieniać wydawnictwa? Wiadomo, ze książki można aktualizować i nowe wydania mogą mieć nowe informacje, ale warto pomyśleć nad osobnymi wkładkami z uzupełnieniem materiału, które kosztowały by grosze i nie wymuszałyby kupna nowego podręcznika z zaktualizowanymi informacjami i danymi.

Druga sprawa, że nie wszystkie książki powinny być też obowiązkowe. O ile bez książki do polskiego, matematyki, czy języków obcych trudno jest cokolwiek zrobić to np. historii można się uczyć z różnych źrudeł. Nie powinno być obowiązku noszenia do szkoły wszystkich podręczników! Może ciężko liczyć zadania z matematyki nie widząc ich, ale historii można się w ten sposób uczyć. Musimy zadbać również o zdrowie uczniów, bo sama wiedza niestety może nie wystaczyć.

Nie mogę powstrzymać się od komentarza - przepraszam. Po kiego grzyba nosić książkę do fizyki na każda lekcję, skoro używamy ją raz na pół roku?! Po kiedy robić wielką aferę, że ludzie dbają o swój kręgosłup? Więc "ciesza na okręcie", bo teraz kto inny będzie kapitanem, to mówie wam ja - wasz premier Bober.
Wirki
PostWysłany: 28 Paź 2006 21:31    Temat postu:

Greypc napisał:
Poza tym - własciwie po co nam te szafki?

Birąc do szkoły nawet nie połowę podręczników trudno jest zmieścić to w plecaku, a co dopiero mówić o jego wadzę i plecach uczniów!
Greypc napisał:
na czym miałby polegać ten konkurs szkół

To znajduje się w innym temacie Smile
Greypc napisał:
Człowiek uczy się skuteczniej przez powtarzanie tych samych wiadomości.

Popieram! Gdyby nie powtarzenie to tak naprawdę nic byśmy nie wiedizeli. Co z tego, że w szkole podstwowej powiedzieli wszystko chociażby o biolchemi (aminokwasy, węglowodany itp.). Po roku zapominianoby o ty, co dopiero po 5 latach!
Kasa skąd? A chociaży przez lepszą organizację struktury finasowej w Polsce.
Dla chcęcego nic trudnego!
Bober
PostWysłany: 28 Paź 2006 15:46    Temat postu:

Greypc napisał:

Natomiast co do zlikwidowania gimnazjów - jestem przeciwny. Co w miejsce tego typu szkół? Jesteście przekonani, że powrót do modelu 8-letniej szkoły podstawowej poprawiłby zachowanie uczniów? Bo ja nie. Zmiana nazwy szkoły nie wpłynie na postawę tzw. trudnej młodzieży. Sądzę, ze w siódmej czy ósmej klasie uczniowie zachowywaliby się podobnie jak obecni gimnazjaliści, a przeprowadzona kilka lat temu reforma oświaty nie ma z tym zbyt wiele wspólnego.


No dokładnie o to mi chodzi. Wprowadzenie gimnazjum było bzdurą, bo wprowadziło tylko zamieszanie i wymusiło kupno kolejnych partii podręczników (więc książki po starszym rodzeństwie mogły być traktowane jak "papier toaletowy"). Dlatego teraz nie ma sensu wracać do tego co było wcześniej, bo powtórzylibyśmy błąd naszych poprzedników. Niech zostanie tak jak jest, co nie znaczy, że zostawiamy to dlatego, że tak jest lepiej.
Co do trudnej młodzieży to wg. ostatnich doniesień jest ona w wielu przypadkach "za trudna". Więc dla takich osób jak Ci z Gdańska proponuję ośrodek poprawczy do wieku 18 lat i w przypadku jeśli ich zachowanie się nie zmienia to odsiadkę w więzieniu (oczywiście reformy więziennictwa też będą przeprowadzone).

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group